Pierwsza komunia – 40 lat temu
Wczoraj wypatrzyłam ważną dla mnie datę/rocznicę. 25 maja 1980 roku przystąpiłam do I komunii świętej, w kościele N.P.N.M.P. na ul. Łąkowej w Gdańsku.
Pamiętam ten dzień jak przez mgłę. Dzień wcześniej skończyłam chorować na zapalenie płuc, podczas którego miałam prawie 40 stopni gorączki i byłam jedną noga na tamtym* świecie. Upał straszny, a ja pół żywa – od choroby. Wszystko wskazywało na to, że się nie uda przystąpić do komunii. A jednak! Można powiedzieć, że zawsze miałam szczęście.
Podkrążone oczka, blada buzia, każdy zauważył, że z tym dzieckiem słabo. Zauważyła to też nasza siostra- zakonnica, służąca w tutejszym kościele – siostra Serafina. Wszystkie dzieci się jej bały. Ja też. Była bardzo stanowcza i nie znała się na żartach. Za to dużą sympatią darzyliśmy księdza Piotra Makiłłę, który uczył nas religii. Czasem się wkurzał na przeszkadzające dzieciaki, które nie uważały na religii. W chwili największego wkurzenia, stukał nas w głowy jakąś śrubką, czy kluczykiem. Myśmy mieli z tego zabawę, bo lubiliśmy tego księdza.
Komunia przebiegła bezproblemowo i w pełnej powadze. Trochę się stresowaliśmy zdjęciem grupowym przy grocie, która nadal znajduje się w głębi podwórza kościelnego. Wszystkie dzieciaki miały takie zdjecia przy tej grocie. Do czasu. Potem zdjęcia indywidualne z księdzem proboszczem, niestety nie pamiętam nazwiska. Dla mnie samej zaskakujące było, że gdy pan fotograf odsprzedawał nam pod kościołem nasze komunijne zdjęcia, to ja nie mogłam siebie znaleźć. Wówczas była taka moda, że dziewczynkom kręcono włosy na wałki, dla elegancji. No i ja miałam takie loki, dlatego nie mogłam się rozpoznać na zdjęciach. Pomógł mi dopiero niewielki detal na sukience, który wymyśliła moja mama.
W tamtych czasach, po mszy wszyscy szliśmy do domu, jedliśmy razem z gośćmi obiad domowy. Był on wyśmienity jak na rok 80. Prezenty: bomboniery, tysiąc złotych w jednym banknocie i zegarek. To były piękne czasy.
Wspominała Danuta Płuzińska-Siemieniuk.
Autor czarno-białej fotografii: Artur Wołosewicz. Źródło: Sobiecka L., Kaliszczak M. (ed.), Gdańsk – Dolne Miasto. Dokumentacja historyczno-urbanistyczna,
Moja I Komunia też wiąże się z pewnymi przeżyciami. Było to w 1961 czy 62 roku ? Kilka dni wcześniej biegłam z naszego podwórka przy Thalmanna 24 (Wróbla) na drugą stronę – pod szpital. Nie rozejrzałam się i prawie przejechał
po mnie ktoś na rowerze… Kolana rozbite ! Obolałe, robiły się ogromne strupy…nie mogłam klęknąć…a tu I Komunia ! Mama poprosiła panią katechetkę, żebym stała w moim rzędzie z boku…a nie jak na próbach w środku. Jako jedyna przyjmowałam Ją na stojąco. Długa biała sukienka przykrywała moje nieszczęsne kolana…