Pierwsza praca
1 grudnia 1972 roku. Pierwszy dzień pracy w pierwszej pracy. Duży biurowiec Centrali Technicznej, Biuro Sprzedaży przy ul. Łąkowej, wówczas głównej ulicy Dolnego Miasta. Trafiłam do sekcji urządzeń dźwigowych, w której kierownikiem był Pan Mieczysław. W naszym pokoju pracowało nas 8 osób. Wspomniany pan kierownik, jego zastępca Pani Zosia, pani Stenia, która prowadziła obrót bloczkami dźwigowymi i innymi urządzeniami wraz z Elą i Ewą. Pani Janina, z którą pracowałam bezpośrednio, prowadziła sprzedaż kas pancernych, szafek pracowniczych i innych podobnych artykułów.
Nie umiałam jeszcze pisać na maszynie, a moim zadaniem było przyjęcie zamówienia, jego rejestracja, wysyłanie potwierdzenia oraz wysyłanie do odpowiednich stacji kolejowych zwróconego towaru. Po dwóch tygodniach już dobrze sobie radziłam z pisaniem na maszynie i bardzo mi się to podobało. W ogóle byłam bardzo zadowolona z tej pracy, która dawała mi dużo satysfakcji. Atmosfera była wspaniała, starsze koleżanki pomagały i wyjaśniały pewne zagadnienia. Sekretariat prowadziła Pani Helenka, która była bardzo miłą osobą.
Jedno wydarzenie pamiętam do dzisiaj. W 1973 roku wyszłam za mąż. Kiedy w pierwszy dzień po weselu przyszłam do pracy, oczywiście z poczęstunkiem, mój Kierownik, Pan Mieczysław powitał mnie tymi słowami:
Teresa! Już teraz nigdy nie będziesz jadła suchego chleba, bo będziesz go jadła ze łzami.
Moją konsternację i jego słowa pamiętam do dzisiaj, ale mogę powiedzieć, że się nie sprawdziły. Byłam szczęśliwą mężatką, a i w pracy układało mi się dobrze. W Centrali, która potem po połączeniu trzech firm (do naszej Centrali dołączyła Hurtownia Artykułów Metalowych i Hurtownia Artykułów Elektrycznych) powstał „Elmet” pracowałam do 1980 roku. Ale to już inna historia.
Wspominała Teresa Kowalewska.
Ugłoszenie pochodzi z „Dziennika Bałtyckiego” – nr 255 z 26 X 1972 r., str. 4