Pływacy spod skoczni
Są takie miejsca uwiecznione na zdjęciach, dzięki którym od razu wiadomo gdzie w danym momencie stał fotograf ze swoim aparatem. W przypadku okolic Dolnego Miasta takim charakterystycznym punktem odniesienia jest niewątpliwie np. betonowa skocznia stojąca przez wiele lat na umocnionym brzegu przy jednym z zakoli dawnej fosy. Powraca ona we wspomnieniach starszych mieszkańców takich ulic jak Łąkowa, Chłodna, Sadowa, Elbląska oraz znajdującej się po drugiej stronie Olszynki.
Trudniej jest jednak poprzeć wspomnienie jakąkolwiek fotografią. Być może chodziło o ryzyko zamoczenia aparatu fotograficznego albo jego zagubienie… Ktoś jednak je podjął i dzięki temu możemy zaprezentować jedno z nielicznych znanych nam zdjęć z tamtego miejsca.
Na pierwszym planie widać czterech młodzieńców, którzy albo przed chwilą właśnie wyszli z wody, albo też dopiero przygotowują się do zażycia kąpieli. Stanęli sobie w równym rzędzie i spoglądają w obiektyw. Jeden z nich dumnie wypina pierś. Drugi nonszalancko złożył ręce prezentując przy okazji wypracowane muskuły. A trzeci i czwarty…
Zupełnie nic nie wiemy o żadnej z tych osób. Jak brzmiały ich imiona?… Gdzie mieszkali?… Ile mieli wówczas lat?… Jak potoczyły się ich dalsze losy?… Ale tradycyjnie liczymy na pomoc naszych czytelniczek i czytelników.
Podsumowując:
Poszukiwani są czterej młodzieńcy pozujący do zdjęcia na tle nieistniejącej już skoczni do wody za stadionem żużlowym i przy wojskowych magazynach.
Autor tekstu: Jacek Górski.
Oryginalne zdjęcie pochodzi z kolekcji Opowiadaczy Historii Dolnego Miasta w Gdańsku.
Na tym zdjęciu widać skocznię gdzie zamontowane są drabinki co ułatwiało dostanie się na odpowiednie piętro z którego chciało się skoczyć więc musiało to być koniec lat 50 lub do połowy lat 60. Jak ja zacząłem tam chodzić pływać w drugiej połowie lat 60 to tych drabinek już nie było i ci śmiałkowie którzy tam skakali musieli się wdrapywać po poręczach i po tych słupach za co bardzo ich podziwiałem bo skoczyć to nie było trudno ale wyjść na czwarte piętro skoczni to było wyzwanie. Nieraz byłem świadkiem takiego skoku. Pamiętam na początku lat 70 było trzech braci którzy mieszkali na Łąkowej skakali z czwartego piętra i to na głowę lecąc w dół piękną jaskółką. Ja skakałem tylko z drugiego i to tyko na nogi. Latem pod skocznią bywało dużo dzieci które pływały po drugiej stronie kanału na zakolu bo tam było płytko a my starsi pływaliśmy pod skocznią. Na nabrzeżu pod skoczną były betonowe słupki pozostałości po drugiej wojnie światowej podobno przed wojną był tam basen. Pozdrawiam wszystkich śmiałków którzy tam skakali!!!!