Pompa na Dolnej

To zdjęcie na pompie to dalsza część  „sesji komunijne” mojego  starszego brata Adama. Widać na nim głównego bohatera, którego nie objął kadr na poprzedniej fotografii w budce telefonicznej.

Tytułowa pompa znajdowała się na ulicy Dolnej niedaleko kiosku z gazetami. Z perspektywy „pompy” widać było skrzyżowanie ulic Łąkowej z ulicą Sempołowskiej i ulicy Królikarni i oczywiście ulicy Dolnej. Taki mały punkt obserwacyjny. Pompa na DolnejPompa kiedyś służyła do czerpania z niej wody. A później do wszelakiej zabawy z nią związanej. Dzieci miały wiele radości wchodząc na nią i usiłując pompować wodę. Czasami się udawało i woda leciała z pompy, a wtedy była radość, krzyk i uciecha. Można było się nawzajem pooblewać wodą. To była pyszna zabawa i dużo śmiechu. Pompa znajdowała się w „strategicznym” miejscu. Służyła do zabawy i spotkań przy niej, ale także była mini punktem handlowym.  Często na jej kamiennych obrzeżach  sprzedawały panie z pobliskiej Olszynki. Handlowały na studni swoimi plonami działkowymi i kwiatami. W tamtych czasach ktoś, kto miał ogródek na wspomnianej Olszynce, zwykle chciał parę groszy dorobić, więc najczęstszym towarem sprzedawanym przy pompie były: warzywa, owoce i kwiaty. Pamiętam, że moja mama również często kupowała stamtąd kwiaty. Były zawsze świeże i długo stały w wazonie. Szkoda, że po rewitalizacji nie wróciła na swoje miejsce – ani pompa, ani studnia. Została tylko w naszej pamięci i wspomnieniach z beztroskiego dzieciństwa.

Tata wykorzystał tę pompę  do zrobienia ładnej fotografii komunijnej. Bo gdzie indziej fotografować takie wydarzenie, skoro mieszkamy tu w tym miejscu. Ujęcie pokazujące osoby: czyli głównego bohatera brata Adama, brata Michała i kuzynkę Emilię. A w dali  widać perspektywę dzielnicy. Fragment budynków znajdujących się przy ulicy Chłodnej jeszcze niezabudowanej i niezasłoniętej przez wieżowiec. A w lewym górnym rogu zarysowuje się sylwetka komina z fabryki opakowań metalowych „Blaszanka”.

Autorka artykułu: Katarzyna Pecka-Przyborowska.

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *