Rebecca Gilling z „Powrotu do Edenu” i… z artykułu Opowiadaczy
Jako że pochodzę z Małopolski, czyli z przeciwległego krańca Polski, z Gdańskiem nie łączyło mnie zbyt wiele… aż do czasu, kiedy już jako trzydziestolatek po raz pierwszy odwiedziłem to miasto. Jego zabytki i atmosfera zrobiły na mnie duże wrażenie i od czasu mojej pierwszej wizyty w tym mieście, kilkanaście lat temu, udało mi się odwiedzić Gdańsk kilkukrotnie, pomimo tego, że od wielu lat mieszkam poza Polską, a Gdańsk niestety nie leży dla mnie „po drodze”, kiedy jadę do kraju. Każdy ponowny przyjazd do Gdańska jest dla mnie dużą przyjemnością i łączy się z poznawaniem nowych, zaskakujących miejsc.
Zawodowo zajmuję się, między innymi, nauczaniem języka polskiego oraz przygotowywaniem testów i egzaminów ze znajomości naszego języka. W zadania sprawdzające poziom znajomości języka zawsze staram się wpleść jakieś informacje o polskiej kulturze, tradycjach czy też historii. Jakiś czas temu postanowiłem znaleźć tekst, który opowiadałby o Gdańsku. Przeglądając różne strony internetowe, natrafiłem na serwis „Opowiadacze Historii Dolnego Miasta w Gdańsku”, w którym znalazłem wiele inspirujących tekstów. Jednakże artykuł, który bardzo przyciągnął moją uwagę, był tekstem nie o Gdańsku, ale o… plakatach z Dziennika Ludowego i Zielonego Sztandaru. Muszę przyznać, że czytając artykuł pod tytułem „Sylvester Stallone w niedzielnym Zielonym Sztandarze” napisany przez pana Jacka Górskiego, nieco się wzruszyłem. Powodem tego był fakt, że w jego opowiadaniu rozpoznałem samego siebie oraz czas mojego własnego dorastania w Polsce drugiej połowy lat osiemdziesiątych, z której wyjechałem jako nastolatek w listopadzie 1989 roku. Świetnie pamiętam, jakie emocje budziło we mnie wyjście do kiosku Ruchu, aby sprawdzić, jaka gwiazda tym razem pojawi się na plakacie. No i oczywiście, czy ktoś mnie nie uprzedził i nie wykupił gazety! Nie zawsze moje polowania na plakaty kończyły się sukcesem, np. nie udało mi się kupić pierwszego numeru Razem z 1988, w którym ukazał się plakat Whitney Houston, pomimo tego, że schodziłem dosłownie wszystkie kioski w mieście. Przez lata udało mi się jednak uzbierać dosyć pokaźną kolekcję plakatów z różnych wydawnictw prasowych, w których się one ukazywały. Najbardziej ceniłem sobie plakaty z Dziennika Ludowego, z Zielonego Sztandaru i z Panoramy. Te ostatnie – i tutaj muszę przyznać się do winy – w chwilach całkowitej desperacji, zdarzyło mi się kilka razy „podkraść” z miejskiej biblioteki. Niestety, po moim wyjeździe z Polski i przeprowadzce do innego kraju, cała kolekcja gdzieś zaginęła. Podejrzewam, że ktoś ją sobie po prostu zabrał, uważając, że mnie nie będzie już potrzebna.
Artykuł pana Jacka, którego, notabene, „skojarzyłem” z forum miłośników lat osiemdziesiątych, bardzo mnie zainteresował również z innego powodu. Jeden z zaprezentowanych na stronie plakatów z Zielonego Sztandaru jest plakatem australijskiej aktorki Rebecci Gilling. Myślę, że osoby, które same dorastały w latach osiemdziesiątych, będą pamiętać o ogromnym sukcesie, który w 1985 i 1986 roku odniósł serial „Powrót do Edenu”. Nie będę tutaj streszczał, ani analizował fabuły. Czy też doszukiwał się walorów artystycznych tej telenoweli. Przyznam tylko, że w tamtym czasie, na mnie, serial ten zrobił duże wrażenie. Oczywiście z perspektywy czasu wiem, że jego fabuła jest absurdalna, a i serial sam w sobie nie jest szczególnie wyjątkowy, jeśli porównać go do podobnych produkcji ze Stanów Zjednoczonych, takich jak Dynastia czy Dallas. A propos, w samej Australii serial ten bywał nazywany „Dynasty Down Under”, czyli mniej więcej „Dynastia na Antypodach”.
Pamiętam, że każdy odcinek serialu, który swoim sukcesem prawie dorównywał sławetnej „Niewolnicy Isaurze”, którą TVP wyemitowała rok wcześniej, oglądałem z wypiekami na twarzy. Wakacje 1986 spędzałem pod namiotem w dzikich jeszcze wtedy Bieszczadach, dokąd sygnał telewizyjny prawie nie docierał. Poznaliśmy wtedy młode małżeństwo prowadzące gospodarstwo w jednym z przysiółków w samym sercu Bieszczadów. W niedzielny wieczór zostaliśmy zaproszeni na obejrzenie kolejnego odcinka „Powrotu do Edenu”. Pamiętam, że jakość sygnału była tak słaba, że ledwo co było coś widać i słychać z powodu zakłóceń dźwiękowych i „zaśnieżonego” obrazu. Ale i tak było to przeżycie, które pamiętam do dziś.
Telewizja Polska pierwszą część serialu wyemitowała jesienią 1985 roku. W tym czasie, ze względu na ogromny sukces, jaki odniósł on zarówno w samej Australii jak i na świecie, dobiegała końca produkcja jego drugiej serii, której emisję Telewizja Polska rozpoczęła w maju 1986 roku, czyli tuż po jej australijskiej premierze. Druga seria liczy 22 odcinki i w samej Australii okazała się dużą klapą, w związku z czym nie zdecydowano się na produkcję trzeciego sezonu i ostatni odcinek kończy się tzw. cliffhangerem, czyli zwieszeniem akcji w jej najbardziej dramatycznym momencie. W przeciwieństwie do Australii, druga część serialu odniosła spory sukces za granicą, również i w Polsce. Jeszcze przed rozpoczęciem jej emisji, Rebecca Gilling przyjechała do Polski na zaproszenie TVP, tak jak rok wcześniej miało to miejsce w przypadku głównych bohaterów „Niewolnicy Isaury”. Jej wizyta odbyła się w marcu. Na jednym z plakatów, który pan Jacek umieścił pod artykułem, można właśnie zobaczyć jedno ze zdjęć wykonanych podczas sesji autografów, która odbyła się po konferencji prasowej po przyjeździe aktorki do Warszawy. W związku z tym, że zbieram materiały prasowe na temat serialu, a w szczególności te, które ukazały się w Polsce i akurat na ten plakat nie udało mi się natrafić nigdy wcześniej, zdecydowałem się napisać do pana Jacka, czy nie mógłby zrobić dla mnie jego skanu. Pan Jacek miał jednak dla mnie znacznie lepszą wiadomość – okazało się, że miał on w swoim posiadaniu dwa egzemplarze tego plakatu. Jeden z nich, dzięki ogromnej uprzejmości pana Jacka, trafił do mnie.
Kolekcjonuję materiały związane z Rebeccą Gilling, pozostałymi aktorami biorącymi udział w serialu, jak i o samym serialu ze względów sentymentalnych. Bardzo przypomina mi on bowiem moje dorastanie w Polsce połowy lat osiemdziesiątych. Kto by wtedy pomyślał, że nastolatkowi spod Krakowa, ponad trzydzieści lat później, uda się spełnić dziecięce marzenia i odwiedzić Australię, a nawet stanąć przed willą w Sydney, czyli przed serialowym Edenem?
Autor tekstu i kolekcji materiałów prasowych zaprezentowanej w galerii – Marcin Wlodek
Pojedynczy plakat Whitney Hosuton pochodzi z tygodnika „Razem” – numer 1 z 3 I 1988 roku. Pojedynczy plakat Niewolnicy Isaury pochodzi z tygodnika „Wybrzeże”. A pojedynczy plakat Rebecci Gilling z „Zielonego Sztandaru” – wszystkie z archiwum Jacka Górskiego.