Reduta Wyskok jak z bajki
Bajkowy widok tradycyjnych domów wielorodzinnych na Reducie Wyskok to chyba moje najsilniejsze wspomnienie, przynajmniej z tych zamkniętych w kadrze (mam gdzieś ujęcie w drugą stronę jeszcze, ale kto wie gdzie).
Ludzie siedzący przy ulicy na krzesłach, drzewa, domy – koniecznie z otwartymi okiennicami – i to, czego na tym zdjęciu nie ma – bzyczenia owadów, świergot ptaków, zapachy z Opływu Motławy, lekki wiaterek czy ciepło słońca… obok moich niezdolności do tradycyjnej fotografii (to nie było jak dziś, gdy maszyna wszystko za ciebie ustawia, rzadko zostawiając pole do błędu a próbować możesz więcej niż 36 klatek). Słonko zaistniało jako prześwietlenie foto, gdzie końce rzeczywistości rozpływają się we mgle niczym gasnąca pamięć a nic innego nam nie pozostało.
Atrapy domów powstałe w miejsce oryginałów są pozbawione nie tylko patyny czy detalu – co silnie oddziaływało na atmosferę miejsca – ale odbudowane są skrajnie niedokładnie: nie ma np. podwójnych drzwi, świadczących o tym, że to tradycyjne domy wielorodzinne, co sprawia, że wyglądają niczym książka na półce w Ikei: po szwedzku, z pustymi kartkami czy wręcz jak deska bez nich tylko ją udająca.
Dla mnie to ważne, bo chodziliśmy tu także po to, by czytać dawny Gdańsk.
Autor tekstu i zdjęcia: J@ny Waluszko
Z utęsknieniem czekam kiedy Reduta Wyskok stanie się taką oazą spokoju jak na zdjęciu. Teraz to dziki parking, niesamowite dziury na ulicy, ruch wielkich betoniarek, dźwigów, spychaczy, ale kamienice już zrewitalizowane, jeszcze trochę trzeba poczekaç.