Resoraki

W latach 80. nie było zbyt wielu pokus dla dzieci w sklepowych witrynach. A jeśli były, to w granicach możliwości rodziców i dziadków.
Szczytem marzeń małych chłopców były jednak małe, mieszczące się w ich kieszeniach spodni samochodziki „matchbox” zwane potocznie resorakami.

Nasz dwuletni synek jeszcze nie marzył, a jego kochany dziadek Zdzisiu już przewidział, co sprawi mu radość i da początek jego pasji. Na drugie urodziny kupił mu czarny, mały samochodzik marki Porsche. ResorakiNo i wtedy się zaczęło zbieranie. Często odwiedzając rodzinę na ul. Łąkowej zaglądaliśmy do pobliskiego Pewexu. Nadwyżki w budżecie przeznaczaliśmy na zakup chociaż kilku dolarów (a tanie nie były). Na każde urodziny i święta nie było wątpliwości, co sprawi mu najwięcej radości. Po roku dołączył kolejny kolekcjoner, młodszy brat.
Gdy wyrośli, beż żalu przekazali metalowe zabawki młodszym kuzynom, zostawiając sobie kilka na pamiątkę. A nową ich pasją stały się klocki Lego Technic, ale to już inna historia.
Do dziś ocalałymi resorakami (dokładnie tymi ze zdjęcia) bawi się nasz 7 -letni wnuczek, gdy przychodzi do nas w odwiedziny.

Pozdrawiamy wszystkich małych i dużych chłopców czerpiących radość z zabawy Matchboxami.

Emilia Sawicka

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *