Sklep na Łąkowej 4 i Dzień Dziecka

Zamknięty sklep z zabawkami na ulicy Łąkowej 4Pod numerem 4, przy ul. Łąkowej, przez wiele lat istniał sklep papierniczy zwany też zabawkowym, w zależności od tego,  co się tam kupowało – czy były to artykuły papiernicze czy zabawki. Mieszkańców wysiedlono, a budynek rozebrano w pierwszej połowie lat 80-tych, ze względu na budowę trasy W-Z.
Na wystawie tegoż sklepu zawsze wylegiwały się pluszowe misie i spokojne laleczki, kolorowe drewniane klocki i farbki plakatowe oraz wiele innych cennych przyrządów życia dziecięcego. Któregoś razu szłyśmy z mamą do babci i przechodząc obok sklepu wypatrzyłam na tej wystawie istne cudo. A był to drewniany domek dla lalek, do samodzielnego składania, a w nim pięknie wyeksponowane elementy wyposażenia. Zamknięty sklep z zabawkami na ulicy Łąkowej 4Domek to dość szumna nazwa, ot budowla składająca się z dwóch części składanej podłogi i dwóch ścianek. Stała w nim szafa, stół, krzesła, a nawet mała szkatułka-kufer. Wszystko to z drewna sosnowego, nieco podpalanego i wykończonego małymi, wypalanymi wzorkami w postaci ślimaków. Mama widziała, że nie mogłam się „odkleić” od wystawy, jednak nie uległa namowom i nie dała się namówić do wejścia do sklepu.

Skrzyżowanie ulicy Łąkowej i Ułańskiej. Około 1980 r.Zbliżał się 1 czerwca. Tak jak każde dziecko (a miałam wtedy około pięć lat) i ja czekałam niecierpliwie na jakąś niespodziankę. Jakież było moje szczęście i radość po dziecięce niebo, gdy mama dała mi w prezencie ten wymarzony drewniany domek dla lalek! Byłam najszczęśliwszym dzieckiem na ziemi, a już na pewno na Dolnym Mieście. Bawiłam się tym domkiem długo. Kiedy podrosłam, to samodzielnie zrobiłam sobie z elementów tych ścianek i podłogi półeczkę na ścianę /nauczona tego na ZPT w szkole/, a szkatułka jeszcze przez wiele lat służyła mi za miejsce do biżuterii.

Z tego magicznego sklepu z zabawkami miałam jeszcze jeden prezent, tym razem od babci, ale to już temat na następny artykuł.

Jeśli macie Państwo wspomnienia o swoich zabawkach z TAMTEGO sklepu, to prosimy o kilka zdań opisujących tę zabawkę i co się z tym wiązało. Adres emailowy: opowiadaczehistorii@gmail.com

Autorem prezentowanych fotografii jest Eugeniusz Kozłowski. Zdjęcie pochodzą ze zbiorów Jacka Górskiego.

Autorka artykułu: Danuta Płuzińska.

[mappress mapid=”85″]

Możesz również polubić…

10 komentarzy

  1. ula pisze:

    doskonale pamiętam ten sklep…oj czego tam nie było..Piłki plażowe-w kolorowe paski.hula hop-też mama tam kupiła…sama uwielbiałam kupować tam kolorowy papier do wycinanek,bloki rysunkowe ,farby…i koniecznie okładki plastikowe na zeszyty , książki..atrament , stalówki i obsadki…Z tzw.karbowanej kolorowej bibułki ciocia moja -kochana-Tereska tworzyła stroje na dziecięce nasze bale…ach..miło wspomnieć ten czas…

  2. Adam pisze:

    Z opowiesci rodzinnych wiem ze dokladnie w tym miejscu miescil sie sklep Panny Putkammer Byl to sklep papierniczy z zabawkami dla dzieci Mozna bylo kupic modne wtedy wsrod dzieci naklejki do albumow
    Na drugim roku vis a vis obecnej ul Sempolowskiej bykl nastepny sklep o podobnym asortymencie prowadzony przez Panne Kracher

  3. Mariola pisze:

    O Boże, miałam taki sam domek z tego sklepu. Pojechał ze mną do babci, do której jeździłam na wakacje, Przez wiele lat bawiłam się nim. Aż pewnego roku pojechałam do babci, a tam nie było już domku, bo babcia oddała go jakiejś małej dziewczynce. Jak ja za nim płakałam. I jeszcze dzisiaj (chociaż jestem już „stara”) ciągle go wspominam.

    • DANUTA pisze:

      Ja pamiętam jak w w roku 59 /60 biegłam do sklepu papierniczego po aniołki. To były takie pojedyncze naklejki z pięknymi buziami i skrzydełkami. Wieszalam je na choinkę. Do tego anielski włos.

      • Opowiadacze Historii pisze:

        Pani Danuto – może podzieli się Pani z nami swoimi wspomnieniami z Dolnego Miasta – zaczynając od aniołków ze sklepu papierniczego, a kończąc… sama Pani zadecyduje gdzie…

  4. Zbyszek pisze:

    Kupiłem tam chińskie gumki zapachowe. Nie wierzyłem że to do wycierania ołówka i kilka pogryzłem bo nie wiemzylem że tak ładnie pachną i nie są do żucia

  5. Roman i sklep pisze:

    W latach 60 do 73r kupowałem tam przybory szkolne. Kiedy zaczynał się rok szkolny przed sklepem stały olbrzymie kolejki i żeby kupić zeszyty trzeba było trochę postać. Ale najbardziej co do tego skupu to pamiętam jak MAMA kupiła mi tam hokejówki i kij do grania byłem z tego faktu bardzo szczęśliwy, dbałem o nie jak o największy skarb!!!był to chyba 68r i pamiętam że kosztowały około 600zł. W tedy bardzo polubiłem ten sklep!!!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *