Słup tramwajowej trakcji elektrycznej przy kościele na Łąkowej
Dla nas przejście obok tego słupa miało charakter rytuału. Widocznej na nim twarzy maszkarona trzeba było zawsze zrobić w nos „szekspirka” (gest z którejś komedii z Flipem i Flapem) – to coś jak pocieranie świętych figur, które potem błyszczą w miejscach czasem nieprzyzwoitych.
W tle widać Orła, współtowarzysza wypraw (w tym momencie już kilkunastoletnich), gdy zagląda na zaplecze kościoła, być może wypatrując groty z figurką.
Wtedy jeszcze słup miał też wartość użytkową, bo po Łąkowej z i do zajezdni jeździły tramwaje.
Autor tekstu i zdjęcia: J@ny Waluszko
Warto przeczytać na ten sam temat:
Prawie 125 lat na Dolnym Mieście