Stągwie Mleczne na pocztówkach (część XVII)
Niewielki tekturowy prostokąt o wymiarach mniej więcej 14 centymetrów długości i 9 centymetrów wysokości. A na nim przedwojenny widoczek Gdańska. Taki bardziej lub mniej pospolity. Czarno-biały, kolorowy lub w sepii. Skupiający się na jednym budynku, jednej ulicy, jednym moście. Albo pokazujący szerszą perspektywę. Niejeden z takich widoczków poddany już został dokładnej analizie w tym cyklu. Czasami ze szkłem powiększającym w dłoni, aby zwrócić uwagę na coś, co trudno można wychwycić ludzkim okiem. Albo przy dużym powiększeniu na ekranie komputera, aby dokładniej przyjrzeć się jakiejś dostrzeżonej kresce, plamce albo literce…
Tym razem sytuacja jest trochę inna. A analiza zdecydowanie łatwiejsza. Bo oprócz trzech pocztówek z tym samym wybranym motywem wydanych jednak całkowicie osobno, możemy też przyjrzeć się zdjęciu z 1906 roku, które posłużyło za podstawę do wykonania tych pocztówek. Zdjęciu o numerze katalogowym 6121, które ma wymiary 24×19. Jego wydawcą była firma Neue Photographische Gesellschaft Steglitz-Berlin założona w lipcu 1894 roku. Nie ma co ukrywać – wszelkie detale i szczegóły prezentują się na tym zdjęciu zdecydowanie bardziej okazale i wyraźniej.
Korzystajmy zatem z okazji i przekonajmy się co można dostrzec na tej „pocztówce” w rozmiarze XXL.
Po pierwsze oczywiście centralny punkt czyli Dużą Stągiew. Prezentującą się monumentalnie i górująca nad całością widoku. Zdjęcie jest tak wyraźne, że można zobaczyć poszczególne rzędy cegieł i policzyć liczbę cegieł prawie w każdym w pojedynczym rzędzie.
Po drugie – kratownicę mostu zwodzonego typu obrotowego dokładnie i ze szczegółami w tych miejscach, których akurat nie zasłaniają – komin czy inne wysokie elementy statków. Budowę tej kratownicy analizowaliśmy dokładniej we wrześniu 2016 roku podczas oglądania innej pocztówki ze Stągwiami.
Po trzecie – wyraźną reklamę LANOLINY na słupie ogłoszeniowym. A do czego mogła służyć wówczas lanolina?… Jak podawała w 1904 roku warszawska „Gazeta Rolnicza” – „(…) u koni z zastarzałym ochwatem, gdy kopyta źle odrastają i podeszwa wystaje nad skraj kopyta, trzeba kopyto smarować lanoliną, podeszwę wybrać nożem, o ile się tylko da, okuć konia lekką wybuchtowaną podkową i używać z początku do lekkich prac (…)„. Jednak najpopularniejszym jej wykorzystaniem było to przy produkcji mydeł i kremów kosmetycznych.
Trudno powiedzieć, czy reklamowano lanolinę pochodzącą akurat z Wrzeszcza, gdzie prawie 30 lat później na ulicy Jesionowej działała filia fabryki z Dziedzic Śląskich mająca lanolinę w swojej ofercie. Ale nie udało nam się do dzisiaj znaleźć wcześniejszego śladu jakiegokolwiek sklepu czy wytwórni lanoliny w Gdańsku.
Po czwarte – przeczytać można dokładne napisy na szyldach firm z ulicy Stągiewnej. Pod numerem 18 początek napisu Loche&Hoffmann. Pod wąską dziewiętnastką reklamował się Marcus Becker. Zaś pod wąską dwudziestką na rogu – Eduard Ahlborn.
Po piąte – trzy z czterech statków na Nowej Motławie (nie licząc małej łódeczki przy moście) przestały być anonimowe dla obserwatora. Ten parowiec najbliżej nas ma duży czytelny napis FRISCH. ELBING. Pojawia się on jeszcze na innej pocztówce z podobnym widokiem, co może sugerować, że albo zdjęcia do obu pocztówek zrobione zostały mniej więcej w tym samym czasie, albo wspomniana jednostka pływająca była częstym gościem portu Gdańsk. Ale już w przypadku tej pary przycumowanej po drugiej stronie Motławy – sytuacja jest mniej komfortowa. Ale od czego jest duże zdjęcie?… Ten większy statek ma na burcie napis LINA. A ten mniejszy na rufie T.W. 163 P. Dg FRIEDE.
Pozostałe dwie pocztówki występują w ciemniejszych tonacjach i dostrzec można fakt, że znany już nam dość dokładnie widok Stągwi Mlecznych delikatnie skadrowano. A jedną wystylizowano nawet odrobinę na wersję namalowaną ręcznie.
Odwracając pocztówki na drugą stronę widzimy, że ta najbardziej zapisana z przodu i z tyłu zaadresowana został przez Paulę Zielke z ulicy Tobiasza 17/18 do Clary Hoemmcke (?) z Berlina. Niestety brak znaczka z zawartą na nim większą częścią datownika przekreśla szanse na podanie dokładnej daty jej napisania. Na drugiej ktoś piórem skreślił krótką informację – „W drodze na Jarmark Dominikański – 6 sierpnia 1918 roku”. Trzecia nie zawiera ani jednej literki zapisanej ręcznie. Ale za to w prawym dolnym rogu wydawca umieścił drukiem cyfrę sześć – numer seryjny informujący, że minimu jeszcze 5 innych pocztówek ukazało się w tym cyklu.
Zaprezentowane oryginalne pocztówki oraz duże zdjęcie pochodzą z kolekcji Opowiadaczy Historii Dolnego Miasta w Gdańsku. Ogłoszenie pochodzi z Kalendarzyka Policji Województwa Śląskiego z 1934.
Autor artykułu – Jacek Górski.