Stągwie Mleczne na pocztówkach (część XXIX)
Pocztówek ze Stągwiami Mlecznymi w kolorze nie jest zbyt dużo. Do tej pory udało nam się opisać siedem. Widok zimowy, okrągły widok X, Stągwie od strony ulicy Szopy, spojrzenie z Wyspy Spichrzów, statek z połówką ugotowanego jajka, pocztówka sylwestrowa i Wieża Mlecznego Młota. Dzisiaj do tej listy dopisujemy kolejną – z zacumowanym statkiem. Wyszły minimum dwie edycje tej pocztówki. Starsza była w odcieniach czerni i bieli, nowsza zaś w kolorze. Porównajmy obie wersje.
Pierwsza pocztówka jest mniej wyraźna. Kolory są rozmyte. Nie widać zbyt wielu szczegółów. Sylwetki ludzkie są dość mocno zamazane. Druga natomiast została ładnie pokolorowana. Przybyło trochę dodatkowych białych chmurek. Ale nie widać, aby jeszcze jakieś inne nowe kształty zostały dodane podczas pracy z kolorami. Stągwie Mleczne wyróżniają się na tle innych budynków. Widać nawet drobne elementy na dachu dużej stągwi oraz na wykończeniach tej kamienicy z ulicy Stągiewnej widocznej w tle. Jeden z plakatów na słupie ogłoszeniowym zyskał czerwony kolor. Bardziej wyraźna jest też konstrukcja budynku/spichlerza na przeciwko ulicy Szafarnia. Ale chyba najwyraźniej te szczegóły i różne odcienie widać przyglądając się sylwetce statku z wysokim kominem. A kiedy tak się dokładnie przyjrzymy wszelkim widocznym detalom, to można dostrzec na dachu mostka kapitańskiego coś, co wygląda na pierwszy rzut oka jak suszące się na słońcu pranie. Ale to może być zwodnicze wrażenie. Najprawdopodobniej są to flagi wykorzystywane w kodzie flagowym MKS. Więcej na ten temat można przeczytać w Wikipedii. Nie widać nigdzie wywieszonej flagi na której w niebieskiej ramce umieszczono biały prostokąt. Taka flaga oznacza(ła)
Wszystkie osoby – zameldować się natychmiast na statek, ponieważ wychodzimy w morze!
A skoro nie trzeba się było nigdzie spieszyć – marynarska wiara mogła spokojnie przebywać na stałym lądzie. Ciekawe – gdzie ją można było spotkać w najbliższej okolicy?… Sprawdźmy to, za punkt wyjścia przyjmując jedyną datę, którą jesteśmy w stanie skojarzyć z tymi pocztówkami. Ta biało-czarna (z obiegu) ma stempel pocztowy z 5 września 1929 roku. Przyjmijmy zatem, że statek ten właśnie w tym roku zacumował przy lewym brzegu Nowej Motławy. A my udajemy się z marynarzami na wędrówkę po najbliższej okolicy.
Skręcając w ulicę Stągiewną, ale nie odchodząc zbyt daleko – zajrzymy do restauracji Kampsa (na rogu pod numerem 21/22), wpadniemy do Kaiser’s Kaffee Geschäft (23) na pyszną kawę albo karmelki lub pralinki, naprawimy też zegarek u mistrza Schlawjinskiego (24).
Wybierając kierunek przeciwny – na ulicy Długie Ogrody w najbliższej odległości otworzą przed nami swoje drzwi – pralnia Kraatza (pod jedynką), fryzjer Arciszewski (3), Russau i jego konfitury (4), kowal Schudlich (6/7), sklep kolonialny Pawlowskiego (8). To po jednej stronie. A apteka Langer & Regel (106), Stern-drogeria (112), piekarnia Stoike (113), fryzjer Borski (114), destylarnia Springera (115) po stronie drugiej. W tym ostatnim miejscu zatrzymujemy się z marynarzami na dłużej 8^).
Na Szafarnię zajrzymy tylko na chwilę (pod numer 1), aby zobaczyć co w swojej karcie dań oferuje restauracja „Westphalia”.
Skręcając natomiast w ulicę Szopy, odwiedzamy m.in. mleczarnię Dobbersteina prawie na rogu (nr 1), dalej sklep mięsny Filbrandta (3), sklep kolonialny Hartmanna (7) oraz piekarnię Pichlera (18). Aż w końcu możemy wylądować w restauracji i kawiarni Poguttke (24/25).
Przechodzimy Mostem Rogoźników na drugą stronę Nowej Motławy. Jeszcze kilka kroków i po trapie wracamy na statek.
W uzupełnieniu dodam, że czarno-białą pocztówkę wypisaną drobnym maczkiem zaadresowano do Drezna. Pocztówka kolorowa nigdy nie została nigdzie wysłana.
Za publikację obu pocztówek był odpowiedzialny Danziger Verlags-Gesellschaft m. b. H. z Gdańska. Pocztówka czarno-biała oznaczona została numerem 302. Natomiast pocztówka kolorowa – numerem 611.
Obie oryginalne pocztówki pochodzą z kolekcji Opowiadaczy Historii Dolnego Miasta w Gdańsku.
Reklama Farbiarni Kratza pochodzi z „Gazety Gdańskiej, Gazety Morskiej” – nr 145 z 27 lipca 1929 r.
Autor artykułu – Jacek Górski.