Szkoła na Almodengasse
Może Was zastanawia, o której szkole w tytule mowa. Bo przecież znamy tylko te przy ul. Śluza.
W czasach mojego dzieciństwa istniały dwie: całkiem nowiutka Szkoła Podstawowa nr 65 im. Alfa Liczmańskiego, która wzbudzała naszą zazdrość, oraz stara wybudowana w 1901 roku Szkoła Podstawowa nr 3, już nieistniejąca, a opisywana już we wspomnieniach przez dawnych uczniów. Do tej nieistniejącej (przed wojną tylko dla chłopców) chodziłam i ja. (W tym miejscu warto wspomnieć, że była jeszcze jedna szkoła, dla dziewcząt, ale o tym w odpowiednim czasie).
Tym razem jednak opowieść będzie dotyczyła innego ucznia. A właściwie będzie to opis pewnego zdjęcia, przedstawiającego 39 chłopców i panią nauczycielkę. Zdjęcie zrobiono na boisku szkolnym wspomnianej wcześniej Powszechnej Szkoły dla chłopców przypisanej wówczas do adresu na Almodengasse czyli współczesnej Jałmużniczej. Jak wynika z podpisu pod fotografią – był 1937 rok. Chłopcy z tej klasy, ustawieni w czterech rzędach, najprawdopodobniej na ławkach – w taki sposób by żaden nie zasłaniał chłopców z rzędu wyższego. Rozradowane buzie, przejęte wizytą pana lub pani fotograf. Chłopcom towarzyszy uśmiechnięta pani nauczycielka, w letniej sukience z modnymi bufiastymi rękawami w ukośną kratkę. Podpis na zdjęciu brzmi Roggenhausen (nazwisko nauczycielki) i umożliwia prześledzenie w księdze adresowej jak miała na imię i gdzie mieszkała. Najprawdopodobniej miała na imię Irmgard i mieszkała na Jaschentaler Weg pod 26 numerem (dzisiejsza Jaśkowa Dolina). Jeżeli potwierdzi się, że to właśnie ona, to miała baaardzo daleko do pracy.
W tle zdjęcia, za plecami chłopców widać ogrodzenie, które w czasach obecnych wygląda inaczej. Potwierdza się to, czego dowiedzieliśmy się na spacerze z kowalem artystycznym Remigiuszem Bystrkiem, który pięknie opowiadając nam o ozdobach, parkanach, kratach i balustradach, zwrócił uwagę na fakt, że płot wokół szkoły, po II wojnie był płotem „łatanym”, czyli złożonym z kawałków płotów pochodzących z innych rejonów miasta. Kiedy przyjrzymy się kamienicom w tle, można rozpoznać boczne wejście do Łaźni Miejskiej. A także do kamienicy, która jest obecnie w opłakanym stanie, a w tamtym czasie była chyba najpiękniejszą na Dolnym Mieście. Zza płotu dwóch chłopców przygląda się ciekawie odbywającej się sesji zdjęciowej. Być może są to również uczniowie tej szkoły, idący na lekcję.
Wróćmy jednak do pani nauczycielki. Przed nią stoi pewien mały chłopczyk o blond włosach, wygląda na młodszego od swoich kolegów. Ubrany jest w krótkie spodenki, koszulkę z krótkim rękawkiem i kamizelkę. Pani położyła rękę na jego ramieniu. Przyglądając się fotografiom, czy nie zastanawia Was kim są te osoby, jakie były ich losy. Czy czegoś może dokonały w swoim życiu, czy zostawiły po sobie jakiś ślad?
W przypadku tego chłopca mamy to szczęście, że wiem kim jest. To ośmioletni wówczas Gerhard Jeske. Swoje dzieciństwo przeżył w Gdańsku w burzliwych latach 30. i w okresie II wojny światowej. Związany z Dolnym Miastem Olszynką i Starym Przedmieściem. Swoje wspomnienia z dzieciństwa i lat młodzieńczych, pracę, jaką wykonywał na rzecz frontów i wojny w Gdańsku, zebrał w zbiorze opowiadań pt. „Anioł z trąbką”. On, jak i inni chłopcy w okresie wojny był pod wpływem organizacji hitlerowskich. Ale pomimo przynależności do dziecięcych i młodzieżowych organizacji tego typu, nie uległ nazistowskiej ideologii. Cytując przedsłowie opisujące postać Pana Gerharda:
Doświadczony okrucieństwem wojny, świadomy straszliwej rzeczywistości KL Stutthof, przeżywszy tragiczne dni po wkroczeniu do Gdańska wojsk radzieckich, Gerhard Jeske wyjechał z matką i dwoma braćmi na zachód Niemiec. Ukończywszy szkołę średnią, jako członek kościoła ewangelickiego podjął studia teologiczne, uwieńczone uzyskaniem diakonatu. Nie odnalazł się w działalności dla kościoła i wrócił do pełni życia świeckiego. Utrzymując się z pracy, początkowo jako kierowca, a z czasem fotograf i fotografik, uczestniczył aktywnie w życiu społecznym, szczególnie angażując się w działania na rzecz ujawniania i zwalczania nazizmu.
Od lat 70. współpracował z gdańszczanami na rzecz zbliżenia polsko-niemieckiego. Często bywał w Gdańsku, na Kaszubach i Żuławach. Dokumentował zabytki, nagrywał wywiady z ciekawymi ludźmi. Fotograf, dokumentalista, zwalczający działalność rewizjonistów popierających odradzający się faszyzm. Żywo reaguje na każde wystąpienie osób z kręgu Eriki Steinbach, pisząc sprostowania. Pan Gerhard 20 sierpnia skończy 96 lat. Ale cały czas nie ustaje w uświadamianiu młodszemu pokoleniu czym jest zło wojny i odradzający się faszyzm.
I tak patrząc na zdjęcie uśmiechniętych uczniów Szkoły Powszechnej dla chłopców, mających przed sobą tak wiele do przeżycia, nie wiedząc jakie losy ich czekają, jakie wybory na nich wymusi życie – uświadamiamy sobie, że każde takie zdjęcie to historia, radości i smutki, tragizm i radość. Życie.
Autorka tekstu: Elżbieta Woroniecka
Ostatnie zdanie podsumowujące opowieść – w punkt – nic dodać, nic ująć !
Mam tego Pana w znajomych i nawet nie znałem tej ciekawej historii. Dziekuje