Tańce na dechach z okazji 1 maja
Łąkowa 54 m. 9, koniec kwietnia, lata sześćdziesiąte…
Stojąc w oknie, w kuchni, widzę i słyszę jak na placu przy ul. Łąkowej, między Ułańską a Sadową, żołnierze z jednostki KBW, budują drewniany podest. Będą tu dechy do tańca i podium dla orkiestry. Żołnierze przynoszą materiały na własnych plecach. Następnego dnia, czyli 1 maja, po obowiązkowym pochodzie, będzie tu zabawa na deskach. Przygrywać będzie orkiestra wojskowa z tutejszej jednostki. Będzie się grało co najmniej na dziesięć instrumentów.
Na tańce przyjdą okoliczni mieszkańcy, ale też ludzie z okolicznych zakładów pracy. Panowie będą w garniturach, a panie w odświętnych sukienkach i pantoflach. Przyjdą ludzie pracujący w rzeźni, w blaszance, futerkach a nawet z ZNTK z Trojanu /ówczesna nazwa Przeróbki, wg miejscowych/. Orunia nie, bo z Oruni to będą musieli mieć oruńską legitymację /Oruńska legitymacja, to scyzoryk, zła fama o Oruni wzbudza lęk/. Można będzie kupić watę cukrową. Będzie oranżada i piwo w butelkach zamykanych na sprężynę.
Bawić się będą dorośli i dzieci. A kiedy już nastanie zmrok, na dechach zostaną sami dorośli i będą bawili się do północy. Nieliczni żołnierze, korzystając z przepustek też będą brać udział w tańcach. A może będą znowu podrywać dziewczyny? Różni porządkowi będą pilnowali ładu i gasili zarzewia awantur. Będzie spokojnie i bezpiecznie. Wieczorem wszyscy szczęśliwi i bezpieczni wrócą do swoich domów, a zakochane pary nie będą mogły się ze sobą rozstać…
Może kiedyś, po latach, ktoś wspomni zabawy na dechach na Dolnym Mieście?
Życzymy miłej zabawy.
Maria Rybińska
Autor czarno-białej fotografii: Artur Wołosewicz.
Źródło: Sobiecka L., Kaliszczak M. (ed.), Gdańsk – Dolne Miasto. Dokumentacja historyczno-urbanistyczna, PP Pracownie Konserwacji Zabytków Oddział w Gdańsku Pracownia Dokumentacji Naukowo-Historycznej, Gdańsk 1979.
Dokładnie tak było, pamiętamy ! Czasy naszego dzieciństwa, majówki, orkiestrę wojskową i ten podest z desek…
Super wspomnienia 1 maja na deskach odbywały się potańcówki przygrywała orkiestra wojskowa i przychodzili ludzie z całego Dolnego Miasta przyjeżdżały samochody z których sprzedawano produkty spożywcze których na codzień nie było w sklepach. Przyjeżdża i karuzela to już była frajda na całego dla dzieci i dorosłych. Zabawa trwała do późnego wieczora. Mieszkałem na Ułańskiej więc często bawiliśmy się na tym placu i często wykorzystywaliśmy te deski do różnych zabaw. W tym czasie gdy tam mieszkałem raz były wymienione na nowe nawet mam zdjęcie tych starych. Chyba pod koniec lat 70 rozebrano je i bale się skończyły!!!! O tych doskach i naszym placu wspomnień mam bezliku. Ja chłopak z Ułańskiej. Pozdrawiam Roman .
W tym budynku(koszary) spędziłem 2 lata w wojsku