Ułańska

Rajtar to nie to samo co ułan. Chociaż i jeden i drugi żołnierz reprezentuje przecież kawalerię. Ale skąd w ogóle to powiązanie?

W pierwszej połowie XVII okolice późniejszej ulicy Ułańskiej były terenami na których stacjonowali rajtarzy. Od nich właśnie wywodzi się pierwsza nazwa tej ulicy zarejestrowana około 1650 roku. A dokładniej były to trzy nazwy odpowiadające trzem jej częściom. 1. Reitergasse, 2. Reitergasse i 3. Reitergasse. Podział jednej ulicy na mniejsze odcinki nie był niczym niezwykłym. Wystarczy przytoczyć historię ulicy Szopy albo Kamiennej Grobli. Ponad 100 lat później wszystkie trzy odcinki scalono tworząc jedną długą ulicę Rajtarów. Z jednej strony Reitergasse zamknięta była wspomnianymi wcześniej ulicami Szopy i Kamienna Grobla. Przecinała ulicę Łąkową. Aby z drugiej strony dojść do ulicy Sadowej. Przez pewien czas jej najdalsza część w stosunku do Motławy nosiła nazwę Hühner Gasse.

Koperta firmowa Danziger Blechwarenfabrik - 1924 rokPierwszym charakterystycznym zakładem, który rozpoczął działalność na ulicy Reitergasse były Królewskie Warsztaty Artyleryjskie. A stało się to w 1816 roku. To na ich terenie ponad 100 lat później pojawiły się pierwsze budynki i maszyny przedwojennej Blaszanki. Zakłady te funkcjonowały na tym terenie jeszcze kilka dekad po wojnie. Miłośników motoryzacji z pewnością zainteresuje fakt, że pod tym samym adresem przez kilka lat działała montownia „Hudsexway” amerykańskich samochodów osobowych Hudson i Essex. Reklama samochodu Essex z 1929 rokuZ innych ciekawych miejsc rozlokowanych na tej ulicy w różnych przedwojennych latach warto wspomnieć m.in. o piekarni pod dwójką, restauracji „Zur stumpfen Ecke” Maxa Mantheya spod numeru 5; oddziale pralni, garbarni i farbiarni Grunenberga z Wrzeszcza znajdującym się pod numerem 11; hurtowni farb Hartmanna pod numerem 12-15; hurtowni towarów żelaznych, emaljowanych i aluminiowych A. Deierlinga pod numerem 15; generalnym i wyłącznym przedstawicielstwie i składzie fabrycznym Fabryki Porcelany z Chodzieży pod tym samym numerem dziesięć lat później i kolejnej restauracji „Zum alten Fritz” pod numerem 17, a także o fabryce pończoch i fabryce oleju.

Budynek na ulicy Ułańskiej - zdjęcie z 2013 rokuPo wojnie zadecydowano, aby ulica ta otrzymała nazwę Ułańska. I tak jest do dzisiaj. W tej chwili na Ułańskiej ostał się już tylko jeden wąski i długi dom. Dom który stanowi jeden z przystanków podczas wielu wycieczek oprowadzanych po tej dzielnicy. Wystarczy przejść z jednej lub drugiej strony przez łukowatą bramę, unieść wzrok ku górze i zachwycić się masońskimi malowidłami. A jeżeli ktoś pamięta ulicę Ułańską z lat 80. albo jeszcze wcześniejszych dekad – z pewnością odwiedzał drogerię albo warzywniak usytuowany tam właśnie w budynku rozebranym pod Trasę W-Z. Ewentualnie kupował części do sprzętu AGD w sklepiku po wspomnianym warzywniaku. W 1949 roku w budynku na Ułańskiej 8 sklep spożywczy prowadziła Maria Kraszewska.

Koperta firmowa Danziger Blechwarenfabrik pochodzi z kolekcji Opowiadaczy Historii Dolnego Miasta w Gdańsku. Reklama hurtowni Deierlinga pochodzi z publikacji „III-ci Targ Poznański: wystawa wzorów przemysłu i hurtu polskiego 29 IV – 5 V 1923: urzędowy spis wystawców Targu Poznańskiego”. Reklama restauracji z „Danziger Volksstimme”-  nr 110 z 14 maja 1926 roku. Reklama samochodu Essex pochodzi ze „Słowa Pomorskiego” z 31 marca 1929 roku. Reklama farbiarni z „Gazety Gdańskiej, Gazety Morskiej”-  nr 76 z 3 maja 1929 roku. Reklama przedstawicielstwa fabryki z Chodzieży pochodzi z „Gazeta Gdańskiej”- nr 145 z 29 czerwca 1933 roku. Zdjęcie ulicy Ułańskiej z początku lat 90. pochodzi ze zbiorów Andrzeja Tymińskiego. Kolorowe współczesne zdjęcia zrobiła Elżbieta Woroniecka i Jacek Górski.

Autor artykułu – Jacek Górski

[mappress mapid=”111″]

Warto przeczytać też artykuł o domu na rogu Łąkowej i Ułańskiej.

Możesz również polubić…

2 komentarze

  1. Brat Kwas pisze:

    A na rogu Ułańskiej i Łakowej stała zielona budka w której sprzedawała pani Gienia i jej mąż .Z dzieciństwa pamiętam duże czerwone lizaki zawiniete w celofan i ogromny słój z gumami do zucia.Gdy spytałem męża p.Gieni z czego się robi gumy do żucia odpowiedział że ze starych kaloszy.

  2. Wojciech pisze:

    Dzieki za wspanialy artukul. Tak ta Zielona Budka to miala rowniez cukierki w ksztalcie rybek i oranzade w proszku. Czy ktos ma zdjecie z Budka?
    A czy mozna poprosic o opowiadanie o ul. Sadowej?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *