Warzywniak Lewandowskich

U zbiegu ulic Toruńskiej i Jałmużniczej, w latach 50-tych i 60 tych stała sobie ku uciesze dziatwy i starszych mieszkańców pewna budka. Z dachu owej budki często poszczekiwało poczciwe psisko. Na pierwszym zdjęciu widać aktualne ujęcie tego zbiegu ulic.

Sklep Eden na rogu Jałmużniczej i ToruńskiejW tym maleńkim sklepiku każdy mógł znaleźć coś dla siebie: oranżadę kolorową w butelkach zamykanych na śmieszny kapsel, oranżadki w proszku, które zjadało się na sucho lub inaczej (tutaj oszczędzę szczegółów osobom bardziej wrażliwym 😉 ), ogórki kiszone, kartofle, pomidory i inne warzywka. Można też było wymienić pustą butelkę syfonu na taką samą napełnioną w rozlewni wód, która się mieściła na Olszynce. Potem kiedy nastał czas syfonów na naboje, coraz mniej osób kupowało te stare i nienowoczesne. Łasuchy także znalazły coś dla siebie… ciastka tortowe, batony Krymskie za monetę 5-złotową przedstawiającą rybaka, cukierki „szklaki” wyeksponowane w dużych szklanych słojach stojących na ladzie. Pani Lewandowska wsypywała je taką szklaną łopatką do torebek papierowych.

Pięć złotych z rybakiemPaństwo Lewandowscy – Wiktoria (zwana przez męża Wikcią) i Franciszek prowadzili warzywniak przez wiele lat. Pan Franio często opowiadał dowcipy i znał po imieniu każdego małolata który wpadał na zakupy. Czasami umordowana hasaniem po podwórkach i Ogródku Jordanowskim dziatwa wpadała do budki Lewandowskiego po upragnioną oranżadę czy cukierka i okazywało się że brakuje im kilku groszy. Pan Franio machał ręką i picie lub łakocie i tak wędrowały do delikwenta. Pani Wikcia pilnowała męża, który od czasu do czasu lubił poprawić sobie humor i bywało, że obrywało się Panu Franiowi tak na wesoło nawet przy klientach…

Często wracają oni we wspomnieniach mieszkańców, bo należeli do kolorytu Dolnego Miasta. Mój sąsiad troszeczkę starszy ode mnie wspominał psa, który podobno wspinał się po skrzynkach leżących za budką i właził na dach, po czym radośnie obszczekiwał klientów wchodzących na zakupy, strasząc co bardziej nerwowych. Ja tego psa nie pamiętam. Ale i pamięć jest bardzo subiektywna.

Niestety nie uchowała się żadna fotografia tego miejsca. A może?…

Autorka pierwszego i drugiego współczesnego zdjęcia: Elżbieta Woroniecka.

Zaprezentowana oryginalna pocztówka z 1901 r. pochodzi z kolekcji Opowiadaczy Historii Dolnego Miasta w Gdańsku i przedstawia widok zbiegu ulic Jałmużniczej i Toruńskiej z początku XX wieku.

Autorka artykułu: Elżbieta Woroniecka.

[mappress mapid=”36″]

Możesz również polubić…

3 komentarze

  1. ula pisze:

    oj pamiętam i ja warzywniak państwa Lewandowskich…kupowałam przeważnie lizaki i oranżadkę w proszku..za to mama warzywa..Mieszkali na przeciwko naszych okien …na ul.przyokopowej..Siostra pani Wici prowadziła kiosk ruchu również na ulicy Toruńskiej..u niej idąc do szkoły kupiło się i gumke ,,myszkę” i atrament,ołówek jak również obsadki i stalówki..ach..byly to czasy..

  2. Barbara pisze:

    A moja mama kupowała zawsze kawałki świeżego kurczaka na zupkę dla małej siostry

  3. Ania pisze:

    Pan Lewandowski wolał za moim bratem ” paniczu, a panicz mi skrzynki przewracał!!!” W kiosku pani Marysia trzymała drobniaki na ladzie w luksferze i zawsze w nim palcem grzebała szukając reszty.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *