Wspomnienia Marka, prostego chłopaka z Dolnego Miasta. Część I

Reduta Wyskok

To mój dom rodzinny od 1955 roku, przez pierwsze 22 lata życia. Jako narożnik kwartału ulic spina dwie ulice wyznaczające przestrzeń mojego dzieciństwa: Śluza (teraz Kieturakisa) i Reduta Wyskok. Nasze mieszkanie na drugim piętrze było niczym punkt obserwacyjny posterunku zarządzania kryzysowego. Najlepszy widok z dużego pokoju na siedzibę lokalnej jednostki straży pożarnej, a w moim pokoiku obok na izbę przyjęć  szpitala. Rytm dnia przerywany był syrenami  karetek i wozów bojowych strażaków wyjeżdżających do pożaru. Dodatkowo widok  na tor „pracowitej” kolei dojazdowej  do naszej  przemysłowej dzielnicy: wagony z trzodą chlewną i rogacizną do rzeźni, wagony z wojskiem i ich bronią, wagony z zaopatrzeniem do blaszanki, zakładów futrzarskich, Hydrosteru…
Miałem żywą  ilustrację, gdy w podstawówce uczyłem się na pamięć Lokomotywy Tuwima, zwłaszcza że przejeżdżały koło nas  prawdziwe parowozy! Co najmniej raz w tygodniu pod naszym domem maszerowali na poligon żołnierze z pobliskich koszar, w mundurach polowych i z pełnym uzbrojeniem. Wszystkiego powyższego dopełniały odgłosy tramwajów, tych jadących po Łąkowej i tych z pętli zajezdni  na Kurzej, oraz odgłosy pociągów z niedalekiej magistrali kolejowej.
Nasze domy pełne były życia, ze zgrają dzieciaków szukających w każdym kącie okazji do zabawy. Widoczne były bliskie więzi pomiędzy mieszkańcami, z których wielu przybyło z naszych Kresów: z Wilna i Wileńszczyzny. Często byli to bliżsi lub dalsi krewni, sąsiedzi i znajomi. Atmosfera  zaufania  i otwierania się na wszystkich współmieszkańców  sprzyjała wzajemnemu zbliżeniu i  pomocy sąsiedzkiej . Mieliśmy to szczęście, że mozaikę sąsiedzką uzupełniali rodowici gdańszczanie, którzy pozostali w Gdańsku po wojnie. Byli to ci niemieckojęzyczni, i ci polskojęzyczni, którzy mówili po polsku z charakterystycznym gdańskim akcentem. Wydaje mi się , że na naszym Dolnym Mieście po wojnie, zachowała się tkanka autentycznego przedwojennego  Gdańska, nie tylko  dzięki dobrze zachowanej substancji mieszkaniowej i przemysłowej.

Na początku lat siedemdziesiątych w moim technikum budowlanym którego byłem uczniem, miał gościnną prelekcję dr Janusz Kowalski z politechniki. Jego wykład dotyczył najcenniejszych, ocalałych  po wojnie , budynków i obiektów. Jakież było moje zdziwienie,  gdy na kolejnym przeźroczu zobaczyłem tak dobrze mi znany po sąsiedzku, budynek kamieniczki  z ok. 1800 roku z ulicy Reduta Wyskok 2. Jak się okazało, jeden z dwóch najstarszych budynków  w naszej dzielnicy! A dotąd uważałem go za ruinę…

Bardzo lubię panoramę z autentycznej pocztówki, ze zbiorów Opowiadaczy Historii, która pokazuje pierzeję Reduty z widokiem na obiekty szpitalne z 1911 roku. Jedynie maleńkie jeszcze lipy, istniejąca wtedy kamieniczka z nr 3 i brak obiektu przyszłej jednostki ratowniczo gaśniczej, różni to miejsce od tego które  dane mi było w okresie dzieciństwa lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych. Porównanie tamtego stanu z dniem dzisiejszym, wywołuje uczucie tęsknoty za tym co zostało bezpowrotnie utracone.

c.d.n.

Autor wspomnień: Marek Bumblis

Autor fotografii z 2002 r. – Janusz Tarnacki
Wydawcą przedwojennej pocztówki była firma Knackstedt & Näther z Hamburga. Jej numer katalogowy to W.S. 19 (Dzg. No 12) 12.

Możesz również polubić…

6 komentarzy

  1. KRYSTYNA Degutis pisze:

    Wspaniałe te wspomnienia Panie Marku. Jak dobrze ,że jest Jacek Górski, że są inni którzy to spisują, wydaja ,ocalają od zapomnienia …

  2. Beata pisze:

    Potwierdzam, świetne wspomnienia… prawie słychać stukot pociągów, piski tramwajów z zajezdni, dźwięk karetki czy strażackie wozy… a potem żołnierzy maszerujących Łąkową… Tak, tak było i coraz mniej jest osób, które to pamiętają !
    Pozdrawiam serdecznie wszystkich wspominających ! Brawo !

    • Opowiadacze Historii pisze:

      Pani Beato – może Pani też da się namówić na spisanie swoich wspomnień?… Jesteśmy otwarci na każdą historię związaną z naszą dzielnicą. Zachęcamy i liczymy na kontakt w tej sprawie. Może być mail, może być telefon, może być osobiste spotkanie.

  3. Maciek pisze:

    Dolne Miasto.
    Chuliganiło się tam z kolegami z s.p.65.
    Byliśmy strażnikami dzielnicy,nie przepuszczając nikomu obcemu.

  4. Edyta pisze:

    Pięknie malowane słowem wspomnienia. Proszę o więcej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *