Wspomnienia Marka, prostego chłopaka z Dolnego Miasta. Część X

Część 1, Część 2, Część 3, Część 4, Część 5, Część 6, Część 7, Część 8, Część 9

Strażacy z Reduty Wyskok na Dolnym Mieście

Wielu chłopców marzyło lub marzy o tym, by być strażakiem. Ja niemal od urodzenia miałem tę możliwość, że kiedy tylko miałem ochotę, mogłem oglądać i podziwiać ich pracę. Straż pożarna z Reduty Wyskok ich samochodyTe dwa okna na fotografii, na drugim piętrze budynku, ponad wozem bojowym straży, to okna mieszkania mojej rodziny – w budynku na samym rogu Reduty Wyskok i Śluza (teraz Kieturakisa).
Mogłem do woli oglądać codzienne ćwiczenia organizowania próbnych alarmów, rozkładania i składania węży, uzbrajania hydrantów i sikania wody z sikawki. Szczególnie to ostatnie zajęcie, zwłaszcza w letnie gorące dni, ściągało pod plac manewrowy dzieciaki z całej dzielnicy. Straż pożarna z Reduty Wyskok ich samochodyŻartobliwe prowokowanie strażaków powodowało czasami oczekiwaną atrakcję w postaci polewania strumieniem wody.
Jednak najbardziej widowiskowe były ćwiczenia wspinania się po ścianie budynku, z piętra na piętro, przy pomocy drabinki „hakowej” zaczepianej o parapety okien na poszczególnych kondygnacjach. Budynek i jego okna imitowała dwupiętrowa drewniana ścianka wspinaczkowa na wieży do ćwiczeń o konstrukcji z drewnianych okrąglaków. Dokładnie nie pamiętam daty, ale gdzieś na przełomie lat 50./60. była w nocy wielka wichura i śpiących mieszkańców obudził olbrzymi łomot! Wieża runęła pod wpływem wiatru! Szczęśliwie nikt nie ucierpiał, ale wieża uległa całkowitej destrukcji i już nigdy nie została odbudowana.
Straż pożarna z Reduty Wyskok ich samochodyBardzo dramatyczne były prawdziwe alarmy i wyjazdy strażaków do pożarów. Błyskawiczne zajmowanie miejsc w wozach bojowych w pełnym ekwipunku i natychmiastowy wyjazd na sygnale! Chciałbym przypomnieć, że działo się to w warunkach funkcjonującej przed szlabanem wyjazdowym straży, kolei dowożącej towary, bydło i sprzęt do licznych wtedy fabryk i rzeźni. W warunkach dość częstego przejazdu karetek na Izbę Przyjęć naszego szpitala klinicznego Akademii Medycznej. W warunkach dużego ruchu pieszego mieszkańców . Nietrudno było o nieszczęśliwe zdarzenia ! No i gdzieś w latach 60. miał miejsce taki poważny wypadek. Wóz bojowy na sygnale, zmierzający do pożaru, wjechał pod pociąg! Uszkodzony pojazd i ranni ludzie byli transportowani kilkadziesiąt metrów dalej, bezpośrednio do Izby Przyjęć szpitala.
Straż pożarna z Reduty Wyskok ich samochodyChciałbym też wspomnieć, że teren Kanału (Opływu Motławy), był kiedyś miejscem szczególnie intensywnej rekreacji. Latem plażowania i kąpieli, a zimą zjazdów na nartach i sankach w stronę wody i jazdy na łyżwach po zamarzniętych akwenach. Częste były przypadki topienia się, czy to nie ostrożnych pływaków, czy też podchmielonych „ziomów” którzy próbowali kąpieli dla ochłody, czy też łyżwiarzy pod którymi łamał się lód. We wszystkich powyższych przypadkach niezawodni byli nasi strażacy. Kilka razy widziałem również reanimację ratowanych topielców. Z czasem, w latach 90., powstała zresztą profesjonalna Grupa Ratownictwa Wodnego. Jednostka wyposażona została w niezbędny sprzęt płetwonurkowy oraz specjalistyczny samochód ratownictwa wodnego.
Marek Bumblis. A w tle straż pożarna z Reduty WyskokMam fotografię z roku 1971 z pożegnania sąsiadów wyjeżdżających na stałe do Niemiec, a jej dodatkowa wartość polega na tym, że w tle widoczny jest teren straży, a na nim drewniany budynek adoptowanego na mieszkania służbowe baraku. Na początku lat 60. mieszkał tam jeden z dowódców jednostki . Miał on córeczkę Basię z którą zaprzyjaźniłem się. Ta przyjaźń zaowocowała tym, że często odwiedzałem sympatyczną Basię, co poza licznymi pomysłami zabaw, dawało możliwość dostępu do sprzętu i pomieszczeń straży. Przymierzyć hełm strażacki, pomachać toporkiem, dotknąć sikawki: to była niezapomniana atrakcja i przeżycie!!!
W latach 60. rozpoczęto modernizację i remonty obiektów straży ( bo np. garaże mieściły się w dawnych stajniach), więc przyszedł również nieuchronny moment rozbiórki w/w baraku mieszkalnego. Na początku lat 90. już jako gdańska Jednostka Ratowniczo Gaśnicza nr 2, nasi strażacy stali się elementem systemu ratownictwa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.
Wieża do ćwicze strażackichStrażacy dotrwali w tej lokalizacji do 2009 roku , po czym we wrześniu przenieśli się do nowej lokalizacji na ulicy Siennickiej (na fotce nowego obiektu widoczna jest wieża do ćwiczeń, do której podobna była wieża drewniana która zawaliła się wtedy na bastionie Wyskok podczas wichury).

Marek Bumblis (prosty chłopak z Dolnego Miasta)
Czarno-białe zdjęcie pochodzi z rodzinnego albumu autora. On też zrobił zdjęcie wieży do ćwiczeń strażackich z ulicy Siennickiej.
Wszystkie pozostałe kolorowe zdjęcia opublikowaliśmy dzięki uprzejmości profilu Gdańsk 112.

Możesz również polubić…

1 Odpowiedź

  1. Beata Urbańczyk pisze:

    Wspaniały opis, „jak żywy” ! Jestem zachwycona – tak merytorycznym podejściem do sprawy jak i osobistym wspomnieniem…, a przede wszystkim o pracy i bohaterstwie strażaków ! Brawo!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *