Wspomnienia Marka, prostego chłopaka z Dolnego Miasta. Część XI
Część 1, Część 2, Część 3, Część 4, Część 5, Część 6, Część 7, Część 8, Część 9, Część 10
Dzień dobry dziadku! Dzień dobry kwiatku!
Opowiadacze prowadzili ostatnio dyskusję o ludziach, którzy mieszkali na ulicy Reduta Wyskok. Brałem udział w tej dyskusji, a przedtem jako Marek Prosty Chłopak z Dolnego Miasta również prezentowałem swoje wspomnienia. Dla ożywienia swojej pamięci postanowiłem jednak przejrzeć wszystkie fotografie dotyczące tej ulicy do których mam dostęp. No i pełen sukces!!! Na ogólnie dostępnej fotografii archiwalnej dawnego PKZ z 1979 roku rozpoznałem pana Kolczewskiego, stojącego przed drzwiami do swojego mieszkania na rogu Reduty Wyskok i Szczyglej ! To ten pan po lewej stronie, potocznie przez dzieci urodzone w latach 50’/60’ zwany Dziadkiem.
Pan Kolczewski był wileńskim bednarzem, który kontynuował swoje mistrzowskie rzemiosło we wnętrzu podwórzowym, na zapleczu Reduty Wyskok, a pomiędzy ulicami Szczyglą i Śluza (teraz Profesora Zdzisława Kieturakisa). Szczęśliwie zachowały się też fotografie z 2002 roku na których można dokładnie zlokalizować gdzie był jego warsztat. Był w drewnianej szopie, która stała dokładnie między widocznym na parkingu czerwonym autem i stojącą obok komórką. Na następnej fotografii widać to same miejsce z odwrotnej strony.
Dziadek Kolczewski miał w pełni wyposażony warsztat bednarski i zapas suszącego się drewna dębowego na beczki. Głównym jego stanowiskiem pracy była drewniana kobyłka – ławeczka z uchwytem umożliwiającym przy struganiu ośnikami zamocowanie kolejnych klepek beczki. Z podziwem obserwowaliśmy jego pracę. Kształtne klepki, stalowe obręcze i dekle, które łącznie składały się na kształtne i szczelne beczki i beczułki. Widowiskowym momentem było złożenie klepek pod pierwszą obręczą, by potem nad ogniem ogniska (rozpalanego na środku placu) ściągać pętlą stalowej liny rozgrzane klepki, aż do momentu dopasowania drugiej obręczy. Dziadek swoje wyroby sprzedawał na rynku na Chmielnej, albo też na obstalunek realizował indywidualne zamówienia.
Warsztat Dziadka często otoczony był wianuszkiem dzieci z okolicznych domów, zafascynowanych pracą bednarza. Niewątpliwie chyba był jedną z najbardziej lubianych osób w tej części dzielnicy, bo był zawsze otwarty na ciekawość maluchów. No i z uśmiechem, pykając tytoń w swojej fajce, odpowiadał na zadawane do znudzenia przez dzieci pozdrowienie:
Dzień Dobry Dziadku!
zwrotem:
Dzień Dobry kwiatku!
Marek Bumblis (prosty chłopak z Dolnego Miasta)
Autor czarno-białej fotografii: Artur Wołosewicz. Źródło: Sobiecka L., Kaliszczak M. (ed.), Gdańsk – Dolne Miasto. Dokumentacja historyczno-urbanistyczna, PP Pracownie Konserwacji Zabytków Oddział w Gdańsku Pracownia Dokumentacji Naukowo-Historycznej, Gdańsk 1979.
Dwie kolorowe fotografie wykonane zostały przez Janusza Tarnackiego w 2002 roku.
Zdjęcie przykładowej kobyłki czyli ławeczki bednarza pochodzi z archiwum Ośrodka „Brama Grodzka ‐ Teatr NN”.
P.S. Jeżeli chcecie dowiedzieć się więcej o bednarstwie – warto przeczytać tekst „Próżna beczka szumi, pełna – milczy” przygotowany przez Muzeum Narodowe Rolnictwa i Przemysłu Rolno-Spożywczego w Śreniawie.
Witam serdecznie, jak miło przeczytać że mój dziadek tak bardzo był lubiany przez dzieci i że po tylu latach o nim pamiętają. Niestety w nazwisku wkradł się błąd ( literówka ) bo dziadek nie nazywał się Kilczewski tylko Kolczewski i jeżeli nie jest to dla Pana Panie Marku problem czy mogłabym prosić o sprostowanie i użycie właściwego nazwiska . Pozdrawiam serdecznie i dziękuję. Wnuczka Barbara Paszkiewicz z d. Kolczewska
Bardzo przepraszam – oczywiście sprostujemy:) Bardzo liczyłem że odezwie się ktoś z bliskich Dziadka:) Byłoby pięknie gdyby Pani przesłała fotografię Dziadka:) A może fotkę i wspomnienie o Nim…