Wśród kamienic, fabryk i koszar (część III)
Żołnierze vs łabędzie
Jedno z moich najwcześniejszych wspomnień dotyczą ulicy Sadowej. Mama zabierała mnie czasem na spacer wzdłuż czerwonych koszar, których otwarte okna oblegane były w cieplejsze dni przez żołnierzy wystawiających głowy „na papieroska” i trzeba było bardzo uważać, żeby nie dostać niedopałkiem. Po drugiej stronie ulicy ciągnęło się betonowe ogrodzenie, pamiętam też jakiś samotny budynek.
Innym razem nasze kroki kierowały się ku ukrytym za ulicą Chłodną Bastionom, gdzie chodziłyśmy karmić łabędzie. Pamiętam, że był to w tamtych czasach teren bardzo zielony, ale też bardzo dziki i nieuporządkowany – tylko wysoka trawa i chaszcze. Najbardziej lubiłam mostek na Olszynkę, z którego można było obserwować rybki pływające przy brzegu oraz falujące pod wodą rośliny.
Wspominała i rodzinnym zdjęciem z misiem się podzieliła – Małgorzata Żurawska
Autor czarno-białej fotografii: Artur Wołosewicz.
Źródło: Sobiecka L., Kaliszczak M. (ed.), Gdańsk – Dolne Miasto. Dokumentacja historyczno-urbanistyczna, PP Pracownie Konserwacji Zabytków Oddział w Gdańsku Pracownia Dokumentacji Naukowo-Historycznej, Gdańsk 1979.